home wydarzenia o nas wyprawy galerie wspólpraca kontakt

Kolejny weekend poświęciłem Jerozolimie, świętemu mieście trzech wielkich religii. Dla Żydów celem pielgrzymek jest tu Ściana Płaczu, dla muzułmanów potężny meczet Kopuły Skały, natomiast dla chrześcijan Bazylika Grobu Świętego i Golgota. Moim celem; poczuć to święte miasto. Zrozumieć jego znaczenie, nie tylko z mojego punku, chrześcijanina, ale również pozostałych dwóch religii.



Ciarki przy Ścianie Płaczu
 

Moje przygotowanie było proste: sprzęt fotograficzny, butelka wody, mapa i koszulka na przebranie. Stwierdziłem, że na dwa dni nic więcej do szczęścia nie potrzeba, a będę bardziej mobilny i łatwiej będzie mi zwiedzać. Natomiast o nocleg się nie bałem, gdyż w tym klimacie można spokojnie przespać się na dachu jednego z domów(niestety w końcu nie udało się; dachy też były zajęte! Wylądowałem w zbiorowym pomieszczeniu hotelu dla młodzieży; pomijając zaduch i zapach grzyba bardzo miła atmosfera).

 

Do Jerozolimy przyjechałem w piątek. Chyba najlepsza pora, gdyż wtedy, wraz z zachodem słońca zaczyna się szabat, dzień święty – na pamiątkę tego, że dnia siódmego po zakończeniu aktu stworzenia Bóg odpoczywał. Dlatego moim oczywistym celem stała się ściana płaczu; inaczej ściana Zachodnia, jedyna zachowana do dziś pozostałość Świątyni Jerozolimskiej. Ten niewielki kawałek muru stał się celem pielgrzymek, miejscem, do którego Żydzi przychodzili opłakiwać swoich przodków i zniszczenie Jerozolimy – stąd też nazwa: Ściana Płaczu.

 

Mistyka tego miejsca zrobiła na mnie niebywałe wrażenie! Z każdym krokiem w kierunku tego, wydawało by się niepozornego, muru, zaczynałem odczuwać, że przechodzą mi ciarki po skórze. Wokół mnie mężczyźni(kobiety miały wydzielony osobny fragment muru) ubrani w czarne surduty, okryci modlitewnym szalem, odmawiający psalmy i odczytujący wersety z Tory. Większość podczas swej modlitwy kołysali się niczym kłos zboża na wietrze, inni pochylając głowę co chwila dotykali i całowali świętą Ścianę, albo rozkładając ręce, przylegali do niej całym korpusem. Wszędzie dookoła panował religijny nastrój; szepty, ciche modlitwy. W powietrzu wyczuwa się skupienie, religijny nastrój. Niektórzy nawet płaczą.. Uczucie nie do opisania.

 

Każdy z pielgrzymów przynosi ze sobą małą karteczkę. Na niej spisuję się swoją modlitwę i intencje, które następnie wtyka się między szczeliny w Murze. Tak.. tych karteczek tkwi tam dziesiątki tysięcy! Ściana musi być codziennie „czyszczona”; wyciągnięte karteczki, nieczytane, są pakowane i zakopywane na Górze Oliwnej. Wraz ze zachodem słońca zupełnie się zmienił nastrój przy Świętej Ścianie. Ludzie tłumnie zbierali się wokół murów, śpiewając, tańcząc i radując się – nastał szabat!

 

Jeśli chodzi o żydowską kulturę w Jerozolimie, nie brak jej wszędzie w mieście. Ortodoksyjni Żydzi, poubierani w czarne surduty(nie wiem jak wytrzymują w czasem 40 stopniowe upały..) z kapeluszami o komicznie szerokim rondzie, do tego pejsy; które mają nawet 7 letni chłopcy! Przypadkowo trafiłem pod szkołę; prawdopodobnie coś w stylu naszego przedszkola. Każdy dzieciak w czarnych spodniach; koszuli, z poskręcanym pejsem i mycką na głowie. Ale poza tym – kopali piłkę, gonili się i bili się nawzajem jak nasze polskie dzieciaki.



Ścieżkami Chrystusa
 

Kolejny aspekt tego niesamowitego miasta; aspekt chrześcijański. Nie trzeba chyba pisać o znaczeniu tego miejsca. Pierwszym moim celem stała się góra Oliwna. Trochę głupio wybrałem się na nią w południe, w największy upał; jednak to nie przeszkadzało nad głębszymi przemyśleniami nad własnym życiem. Droga do Ogrodu Oliwnego snuła się stromo wzdłuż wielkiego cmentarza znajdujący się naprzeciw „Złotej Bramy”.. Teraz zamkniętej, która jednak otworzy się w momencie końca świata i przez nią przejdzie Chrystus, żeby osądzić cały świat. Na szczycie, oprócz ogrodu oliwnego z poskręcanymi drzewami, które być może pamiętają rozterki Chrystusa, rozprzestrzenia się niesamowita panorama na otoczone grubym murem stare miasto Jerozolimy.

 

Największym przeżyciem jest dla chrześcijan niewątpliwie wizyta w Bazylice Grobu Świętego. Świece, tłumy, modlitwa. Stamtąd udaję się do przypuszczalnego miejsca ostatniej wieczerzy, jak i grobowca Dawida. Moją wędrówkę po Ziemi Świętej kieruję w kierunku śladami Chrystusa, drogą krzyżową. Wprowadza mnie ona w kolejną, zupełnie odmienną dzielnicę tego miasta. Część Arabska.



Smak Orientu
 

Muzułmanie licznie przybywają do Jerozolimy przede wszystkim ze względu na meczet Kopuły Skały wzniesiony w miejscu, gdzie Abraham miał złożyć ofiarę z syna Izaaka (także istotne wydarzenie dla Żydów), i gdzie Mahomet modlił się przed wyruszeniem do nieba. Dlatego też miejsce to, uznawane wg islamu za centrum świata, jest trzecim co do znaczenia (po Mekce i Medynie) świętym miastem wyznawców Allaha.

 

Jeśli mam być szczery; ta dzielnica w jakiś sposób mnie zafascynowała. Może dlatego, że po licznych wizytach w arabskich krajach przypadła mi do gustu kultura orientu? W zaułkach arabskiego bazaru znalazłem lokalną, prostą kawiarnię, gdzie delektuję się przepyszną herbatą ze świeżą miętą jak i tradycyjną fajką wodną. Okazuje się, że jestem jedynym białym w tym miejscu. Nie mam jednak żadnych obaw pomimo, że byłem przestrzegany przed arabską dzielnicą. Uważam nawet wręcz przeciwnie; czułem się tu mniej zaczepiany niż w każdym z innych miejsc. A co więcej; tutaj są normalne ceny i da się zjeść za w miarę sensowną cenę; a nie to co w dzielnicach żydowskich czy chrześcijańskich.

 

Niestety mój czas w tym niesamowitym mieście szybko dobiegł do końca. Długo nie mogłem zasnąć tamtego dnia, wspominając wrażenia i doznania z Ziemi Świętej. Jakby ktoś miał możliwość; radzę mu zostać przynajmniej 6 dni; żeby spokojnie zobaczyć samą Jerozolimę jak i jej okolicę.


    
 


dalej (tel awiw)>
< powrót


Images may not be reproduced in any form without the express written permission of the copyright holder.
Design by Tomasz Oles. Copyright by Tomasz Oles & Piotr Kowalczyk