home o nas wyprawy galerie wspólpraca kontakt
         
           Z choinką nad atlantykiem, z szampanem na Saharze


Data:22.12.2008 - 7.01.2009
Rejon: Maroko:  Casablanca, Khoribhka, Marakesz, Cascade Ouzud, Azilal, Sidi Rahal, Marakesz, Agadir, Tiznit, Sidi Ifny, Dahla, Ouarzazate, Erfud, Mercuga,Zagora, Rissani, Tauz, Merzouge
Skład: Piotr Kowalczyk, Tomasz Oleś
Partnerzy i Sponsorzy: brak


Wyświetl większą mapę


Ponad 3 tygodnie spędzone w niemalże wszystkich częściach Maroka i na Saharze Zachodniej, przejechaliśmy tą część Afryki wszerz i wzdłuż, autobusem, pociągiem, samochodem, grand-taxi i oczywiście na wielbłądzie. Spaliśmy głównie w namiocie, rozbijając go na wybrzeżu, plaży w górach czy pustyni.



Casablanca i Khouribga- spotkanie z włoską mafią.

Pierwsze z miast kojarzy się ze znanym filmem, jednak mało ma wspólnego z kinowym szlagierem. Sceny nagrywane były w studiu a Casablanca- gospodarcza stolica Maroka, jest miastem portowym, widoczną pozostałością po francuskich wpływach i miejscem nie należącym do najbezpieczniejszych w tej części Maroka. Okolice dworca autobusowego nie są zbyt przyjazne zwłaszcza po zmroku, istnieją tam bowiem co najmniej dziwne ogrodzone posiadłości, a praca włożona w oddzielenie tych miejsc nie jest przypadkowa. W podziemiach dworca miejscowi nie są zbyt przyjaźnie nastawieni do przybyszów. Casablanca to metropolia w której nie trudno się zgubić i narobić sobie kłopotów. W każdym bądz razie zapadająca w pamięć będzie zapewne wizyta w meczecie Hassana II- wizytówce Casablanki- polecamy! Khouribga to miasto znane z wydobycia fosforytów, dookoła niego jak i w miejscowościach ciągnących się aż do Beni Mellal zlokalizowane są kopalnie. Miasta te jednak opanowane są przez mafię włoską. Próbując dotrzeć do jednej z kopalń zostaliśmy zatrzymani przez urzędnika i ostrzeżeni o grożącej nam śmierci jeśli będziemy oddalać się od miasta. Zawróciliśmy i z dworca gdzie nie było napisów w możliwej do przeczytania przez nas czcionce odjechaliśmy w kieruku Marrakeszu.



Wodospady Ouzoud i Sidi Rahal- malownicze okolice Marrakeszu

W górach na wschód od Marrakeszu znajdują się przepiękne miejsca- największy wodospad Afryki północno-zachodniej – Cascades de Ouzoud oraz malownicze wioski położone w drodze do tego wodospadu. Udaliśmy się tam, nocując w namiocie jak się okazało rano w gaju oliwnym, gdyż rozbijaliśmy go po ciemku w nocy. O poranku poszliśmy do okolicznych plantacji oliwek, szukając drogi przez góry w kierunku Sidi Rahal. Mijaliśmy niezliczone kaktusy, drzewa oliwkowe, przepiękne formacje skalne i miejscową ludność która pytała nas co tak właściwie tam robimy- turyści nie spacerują jak widać tamtędy za często. Byliśmy sensacją dnia dla zbieraczy oliwek z gajów dookoła Ouzoud. Grand taxi zawiozła nas do Sidi Rahal – słynna dla zbieraczy minerałów miejscowość koło Marrakeszu, wystepują tam skały zawierające agaty. Ten teren również nas urzekł swoim pięknem, rozbiliśmy namiot na wzgórzu z widokiem na ośnieżone góry Atlas, gaj oliwny w dolnie rzeki i resztę pastelowych – czerwonych gór. Po raz drugi byliśmy ulubionym tematem mieszkańców wioski, dzieci nie dawały nam spać a my opowiadaliśmy im różne historie.



Boże Narodzenie nad Atlantykiem

Na święta pojechaliśmy nad ocean, z zamiarem rozbicia namiotu z widokiem na Atlantyk. Kupiliśmy ryby i inne produkty potrzebne do sporządzania kolacji wigilijnej i poszliśmy wzdłuż brzegu szukając miejsca na biwak. W końcu spodobało nam się wzgórze i tam urządziliśmy wigilię. Bardzo silny wiatr przerwał świętowanie, konieczne było ratowanie namiotu od porwania i zniszczenia obozowiska, po podzieleniu się opłatkiem, zjedzeniu barszczu i sardynek nadszedł czas na kolędy w namiocie pilnując co by go nie stracić. Następnego dnia podziwialiśmy plażę Legzira- jedne z najpiękniejszych form skalnych na tym wybrzeżu- łuki powstałe przez erozję morską. Co ciekawe, w skałach na brzegu zbudowali swoje siedziby „ludzie morza” – rybacy, bezdomni, którzy żyją nad brzegiem, zbierając to co wyrzuci im ocean i łowiąc ryby.



40 godzin w autobusie czyli Sahara Zachodnia.

Z Sidi Ifni nad Atlantykiem udaliśmy się do Tiznitu, gdzie nabyliśmy bilety na podróż do Ad- Daklhi na Saharze Zachodniej. Co zaciekawiło nas od razu- w tą długą trasę jedzie więcej paczek umieszczonych w miejscu na bagaże niż pasażerów czy ich bagażu. W zasadzie nie wiadomo jaki jest cel wyjazdów do Dakhli, biletów natomiast często brakuje i trzeba zamawiać je kilka dni przed. Sahara Zachodnia to teren okupowany przez Maroko - w zasadzie pas pustyni i "in the middle of nowhere" jednak ważny dla Maroka, znajdują się tam złoża fosforytów. Obozy uchodźców znajdują się w kilku miastach, mieszka tam rdzenna ludność Saharami, której prawie nie ma już na terenie Sahary. Obóz w mieście Dakhla został zlikwidowany niedawno, trafiliśmy tylko na jego pozostałości. Całe miasto wygląda lekko to ujmując podejrzanie- dealerzy narkotyków, zapewne jest ono na trasie przemytniczej. Teren dawnego obozu położony jest nad długim klifem- zwiedzaliśmy także bezdroża i niepewny teren gdzie co chwilę mijały nas ciężarówki, złowrogo patrzący ludzie, w oddali paliły się ogniska i w zachodzącym słońcu niknęły ruiny zabudowań obozu uchodźców. Z Dakhli można dostać się do Mauretanii- ale to osobna historia.



W kierunku Ergu Schebbi przez Antyatlas.

Wynajęliśmy samochód- najłatwiejszy sposób poruszania się w tej części Maroka i mknąc poprzez góry Atlasu i pustynię kamienistą, dotarliśmy w końcu do słynnych miejscowości gdzie poszukuję się trylobitów- skamieniałych organizmów sprzed ponad 500 milionów lat. Jest to istne zagłębie wydobycia tych stworzeń. Ruszyliśmy oczywiście na poszukiwania! W dalszą drogę udaliśmy się do Rissani i Erfoud, dużych miast tego regionu, nieopodal Ergu Schebbi.



Nowy Rok bez fajerwerków – deszcz na Saharze.

Sylwestra spędziliśmy na pustyni piaszczystej Erg Schebbi. Rozstawiliśmy namiot na wydmach i tam przywitaliśmy nowy rok. Nieliczne fajerwerki z pobliskich hoteli nieśmiało rozświetliły niebo na chwilkę, poza tym, był to wieczór jak każdy inny w tych miasteczkach. Udało nam się trafić na kilka dni w roku ulewnego deszczu w tej części Sahary ! Tak. Całą noc i pół dnia padał deszcz, wydmy stały się mokre, dopiero nad ranem chmury się rozwiały i wyszło słońce. Najśmieszniejsze były karawany dla turystów organizowane w deszczu, wielbłądy były wielce zdziwione tymi warunkami atmosferycznymi, turyści pod parasolami, a poganiacze ślizgali się w błocie. Naprawdę niecodzienny był to widok, gdy piaszczyste wydmy ergu toną w deszczu.


Zapraszamy do GALERII ZDJĘĆ Z WYJAZDU

< powrót

Images may not be reproduced in any form without the express written permission of the copyright holder.
Design by Tomasz Oles. Copyright by Tomasz Oles & Piotr Kowalczyk