home wydarzenia o nas wyprawy galerie wspólpraca kontakt

Tel Awiw. Pierwsze moje odczucie – wielka metropolia, gdzie nowoczesność, w postaci gigantycznych oszklonych, drapaczy chmur miesza się z ubogimi, brudnymi starymi dzielnicami miasta. Zacznę może jednak od początku. Z innych miast i obrzeży miasta najprostszy i najszybszy sposób to pociąg albo tzw ‘sheh-ROOT’ taxis. Z tym, że można się zdziwić, że wchodząc na stację kolejową trzeba się poddać pełnemu przeszukaniu jak na lotniskach, wraz z pokazaniem paszportu uzbrojonym żołnierzom! ( Z powodu licznych zamachów terrorystycznych w całym Izraelu, wszelkie miejsca gdzie są większe skupiska ludzi są kontrolowane przez uzbrojone wojsko). Po mieście najlepiej i najtaniej poruszać się autobusami..których jednak nie zdążyłem rozgryźć. Gdyż muszę podkreślić, że w Izraelu mamy język hebrajski, który charakteryzuje się dziwnymi, niczemu niepodobnymi szlaczkami. Co więcej; pisze się i czyta się od prawej do lewej! Oczywiście; wszystko jest dla ludzi; jednak mi brakło czasu na rozwikłanie tych hieroglifów. Zresztą i tak, postanowiłem spacerować ulicami, gdyż w ten sposób najlepiej odczuć i poznać nowe miejsce.


Metropolia
 

Wystartowałem w nowoczesnym Azrieli Center, kompleks trzech drapaczy chmur w Tel Awiwie. Jest to centrum biznesowo-handlowe, najbardziej ruchliwe centrum handlowe w Izraelu, których najwyższa wieża ma 187m! Polecam to miejsce dla wszystkich wielbicieli nowoczesnej architektury! Z tym, że przy robieniu zdjęć nie zdziwcie się z pretensjami ze strony tutejszej ochrony; ja musiałem nawet pokazywać paszport..z tego co zrozumiałem gdzieś tam były biura policji.

 

Jednak z lasu wieżowców szybko skierowałem się na słynne na całym świecie piaszczyste nadbrzeże miasta; 14 km białych piaszczystych plaż; które są uznawane za najpiękniejsze na świecie. Początkowo pomyślałem sobie „cóż może być takiego nadzwyczajnego?? Pewnie trochę piasku, morze i już!” Ale jednak jak dotarłem na miejsce przeszedł przeze mnie ten dreszczyk emocji i podniecenia. Tak pięknego nadbrzeża i to jeszcze w tak wielkiej metropolii; nigdy nie widziałem! Miasto kończy się jakieś 100-150m od morza, obszar między wielkimi ekskluzywnymi hotelami a szeroką piaszczystą plaża wypełnia pas zieleni z kwietnikami, palmami, placami zabaw, boiskami, fontannami.. a wszystko poprzecinane siecią uliczek i ścieżek z ławeczkami i stolikami. Na zielonych trawnikach całe rodziny spotykają się na piknikach, wszelakie gry na świeżym powietrzu czy po prostu żeby sobie poleżeć w słońcu.

 

Plaża? Marzenie! Szeroka, czysta, zawsze znajdzie się miejsce, żeby się na niej rozłożyć. Do tego powoli opadające dno morskie umożliwia kąpiele i zabawy wodne. Polecam spacer wieczorną porą, gdy nie jest już tak gorąco a jednocześnie zachodzące słońce maluje wszystko na złoto -pomarańczowe kolory. Musze przyznać, że zazdroszczę mieszkańcom Tel Awiwu tego nadbrzeża! Tak przepięknego, spokojnego miejsca, gdzie można się udać po długim, meczącym dniu pracy.



 Inne oblicze Tel Awiwu
 

Następnego dnia wystartowałem znów w dzielnicy zdominowanej przez metal i szkło; okolice stacji kolejowej Savidor Center. To kolejne skupisko potężnych biurowców, banków i ekskluzywnych hoteli. Znajduje się tam też Diamond Exchange District; miejsce handlu diamentami gdzie codziennie przelewają się grube miliony dolarów. Mnie osobiście zafascynowała jak zwykle architektura tej dzielnicy. Szklane fasady biurowców, powykrzywiany świat odbity w lustrzanych szybach; gra świateł tuż po zmierzchu..trzeba to lubić!

 

Przemieszczam zupełnie innego świata, „Jaffa”. Ta stara część miasta, notabene jest uznawana za jedno z najstarszych miast świata, jest obecnie arabską dzielnicą Tel Awiwu. Nazwa wywodzi się od Jafeta, syna Noego, który potopie osiadł właśnie w tym miejscu. Inni z kolei doszukują się źródeł nazwy w hebrajskim słowie yoffi – piękny. Nie zmienia to faktu, że ta niewielka dzielnica położona na niewielkim wzgórzu urzeka swym pięknem! Myślę że spokojnie można spędzić cały dzień spacerując malowniczymi, wąskimi uliczkami zwiedzając autorskie galerie ceramiki czy obrazów okolicznych artystów. Warte zobaczenia jest kościół Świętego Piotra jak i otaczający go park, który przyciąga nie tylko zielenią i kolorami przeróżnych egzotycznych kwiatów, ale i niesamowitą panoramą na cały Tel Awiw.

 

Jednak moim hitem stało nie samo stare miast a jego port. Mógłbym tam przebywać godzinami! Woda i łódki przyciągają mnie niczym magnes. Zawsze coś się dzieje: przypływające po całonocnych połowach kutry rybackie, wędkarze próbujący szczęścia na molach w porcie, koty podkradające wędkarzom ich wyłowione zdobycze, czy nawet białe czaple, które tak naprawdę ze wszystkich wymienionych były najprecyzyjniejszymi łowcami ryb i zdawały się dominować portem. Do tego sielański spokój; spacerowicze, drzemiący w cieniu rybacy czy leniwie grzejące się w słońcu koty. Kolejnym magnesem są liczne restauracje i smażalnie ryb podające wszelkie możliwe potrawy oparte na owocach morza.



 Koszty życia
 

W tym miejscu, może napomnę o cenach panujących w Tel Awiwie (tak więc dla niezainteresowanych – nie ma co czytać tego akapitu). Jest to drogie miasto. Ceny porównuję jak do cen panujących np. w Niemczech; a miałem wrażenie że nawet i drożej. Najtańsze jest jedzenie na ulicy; Schwarma albo coś na wzór kebabu; czy też po po prostu bułka z humusem, kosztuje rzędu 3 euro. Z powodu braku dofinansowania nie mogłem sobie pozwolić na restaurację; jednak trzeba się liczyć z zostawiniem 20-40 euro. Komunikacja także wysysa zawartość portfela; nie wspomnę już o noclegach; gdzie za najtańszy hostel trzeba się liczyć z wydaniem 20 euro; z tym że normalnie cena wynosi coś koło 40 euro. Tak więc podczas wizyty w tym państwie; warto się przygotować finansowo.

 
Tel Awiw mnie zafascynował różnorodnością, a także wysokim standardem życia w tym mieście. Majestatyczne, górujące nad centrum miasta biurowce i wieżowce podkreślają, że ta metropolia jest jednym z największych centrów technologicznych i najbogatszym miastem Izraela. Jednak; nie można zapomnieć o tych biedniejszych, starszych dzielnicach, które też mają swój urok i coś magicznego.


    
 


dalej (jerozolima)>
< powrót


Images may not be reproduced in any form without the express written permission of the copyright holder.
Design by Tomasz Oles. Copyright by Tomasz Oles & Piotr Kowalczyk